Samotny wyjazd w Tatry
Redaktor: Jaco   
12.01.2016.

Po przebudzeniu 1 stycznia pomyślałem żeby zacząć nowy rok z nową
przygodą. Na zajutrz o godzinie 1 w nocy już byłem w drodze
do Zakopanego Polskim Busem.


Jako że byłem na miejscu już o 6 rano miałem już cały dzień do wykorzystania. Powrót zaplanowałem na 5 stycznia o 19.50. Całe 4 dni do dyspozycji, co nie powiem bardzo mnie cieszyło. Był to mój debiut w turystyce zimowej, dlatego też trasy dobierałem z rozwagą. Chciałem zdobyć jak najwięcej doświadczenia w używaniu sprzętu, który dzięki klubowi mogłem testować. Na pierwszy dzień zaplanowałem małą rozgrzewkę, z której wyszło prawie 30km drogi. Zaczynałem w Kościeliskach dalej do doliny Chochołowskiej oraz schroniska Ornak dopiero w tym miejscu chciałem zaplanować dalszą trasę. Padło na grzbiet Ornaku przez Iwanicką przełęcz. Wracałem tą samą trasą. Dopiero powyżej przełęczy warunki były powiedzmy zimowe, jeżeli za takie można uznać zmarznięty śnieg przeplatany z kamieniami i trawą. W każdym bądź razie raki jak najbardziej przydatne a miejscami niezbędne, jak na pierwszy raz dla mnie warunki były dobre.

Drugi dzień spędziłem na wycieczce na Czerwone Wierchy oraz Giewont. Jeżeli chodzi o warunki to w wyższych partiach dużo zmarzniętego śniegu poniżej raczej warunki jesienne. Trzeci dzień to Dolina Gąsienicowa z przejściem przez przełęcz Karb. W planach był jeszcze Kościelec, ale przez warunki, które były nie najlepsze i brak jakich kol wiek ludzi na szlaku postanowiłem sobie odpuścić. Czwarty i ostatni dzień to Dolina Pięciu Stawów Polskich. Nastąpiła mocna zmiana pogody, zaczęło mocno wiać a co najgorsze chmury przysłoniły góry.


 

Po ciepłej zupie w schronisku postanowiłem powoli podążać na PKS w Zakopanym gdzie miałem odjazd. Wycieczkę uważam za bardzo udaną pogoda wymarzona warunki średnie, ale jak na pierwszy raz w miarę bezpieczne. W drodze powrotnej już planowałem powrót tej zimy w góry o ile warunki się poprawią.

Kamil